Artykuł ukazał się w Gazecie Wyborczej
Ta płynąca przez Pojezierze Kujawskie rzeka to lewy dopływ Wisły. Swój początek bierze pod wsią Płowce, gdzie 27 września 1331 r. starły się rycerskie hufce króla Władysława Łokietka z krzyżacką armią dążącą do zdobycia Brześcia Kujawskiego. Jej długość wynosi 79 km, z czego dla kajakarzy dostępny jest (i to tylko na wiosnę!) 55-kilometrowy odcinek, począwszy od wsi Stawiska nad brzegiem jeziora Głuszyńskiego. W maju każdego roku szlak można pokonać z członkami Włocławskiego Klubu Wodniaków PTTK, którzy po raz pierwszy popłynęli Zgłowiączką w 1986 r.
Rzeczka płynie przez dość szeroką, podmokłą dolinę o charakterze typowo rolniczym, tylko w dolnym biegu przecina duży kompleks leśny. Średni przepływ u ujścia - 2,8 m sześc. na sekundę. Spadek na odcinku do Brześcia ok. 0,3, dalej ok. 0,1. Szlak jest malowniczy, typowo nizinny, łatwy (z wyjątkiem niektórych odcinków), choć nieco uciążliwy z powodu przenoszeń stałych i zwalonych drzew. Można go pokonać w dwa-trzy dni. Na całej długości Zgłowiączka jest dostępna jedynie przy wyższym od przeciętnego stanie wody, czyli od maja do połowy czerwca lub tuż po intensywnych opadach deszczu.
Nad brzegami jeziora Głuszyńskiego mamy kilka dogodnych miejsc do wodowania kajaków. Najdalsze to położona na jego południowym krańcu wieś Stawiska, najdogodniejsze - Orle. Dojazd nad brzeg jeziora drogą od drewnianego XVIII-wiecznego kościoła, można również wystartować z Głuszynka. Trzymając się prawego brzegu zbiornika, po niecałych 4 km dopływamy do Rybin - to tu rzeka wypływa z jeziora. Przed nami pierwsza kilkunastometrowa przenoska przez zastawkę, a nad nami most drogowy. Przy niskim stanie wody, co niestety zdarza się bardzo często, kajak trzeba holować. Przez ok. 1,5 km we znaki dają się też wąskie i kręte przejścia. Brzegi porasta wiklina, dużo tu trzcinowisk.
Wpływamy na jezioro Chalno, do którego od południa wpływa rzeczka Sarnówka, i pokonujemy je wzdłuż lewego brzegu. Dla amatorów ekstremalnego kajakarstwa Sarnówka jest dostępna na odcinku ok. 6 km jedynie przy wysokim stanie wody, od miejscowości Kamieniec. Liczne przenoski przez zatory z pni i gałęzi powodują, że ma skalę trudności U5. Pierwsze dogodne miejsce na dłuższy przystanek znajduje się tuż przed mostem drogowym w Topólce (8 km trasy). Piknik można urządzić po prawej stronie, na wysokiej skarpie (prowiant kupimy w odległej o kilkaset metrów wiosce. Pod mostem dużo pali i kamieni, dalej liczne zakola wijące się wśród pól i łąk. W widocznym na prawym brzegu lesie we wsi Sarnowo warto obejrzeć rezerwat megalitycznych grobowców powstałych ok. 2500 lat p.n.e. zwanych "kujawskimi piramidami".
Płynąc dalej, mijamy mosty w Janiszewie, Zgłowiączce i Borku. Uwaga na niskie kładki przerzucone przez rzeczkę! Przed nami Lubraniec, mijamy most kolejki wąskotorowej i rozlokowane na lewym brzegu miasto. Stąd pochodził proboszcz Andrzej, postać uwieczniona w historycznej powieści Kazimierza Korkozowicza "Przyłbice i kaptury".
Na naszej trasie Kazanie. Przed drewnianym mostem drogowym znajdujemy jedno z nielicznych miejsc nadających się na nocleg. Kolejne 7 km machania wiosłami i już Brześć Kujawski. Warto zatrzymać się kilometr dalej obok kolejnego mostu, by zwiedzić pozostałości zamku, klasycystyczny ratusz, dwa gotyckie kościoły i resztki murów obronnych. Przez jaz można spływać lewą stroną, choć nurt jest szybki. Dalej pod mostami kolejowym i drogowym - bystrza.
W Falborzu rzeka zwalnia, zaczynają się rozlewiska, przez które trudno znaleźć prostą drogę nawet wytrawnemu kajakarzowi. Zabawa z trzcinowiskami trwa przez 4 km.
Nowy Młyn - konieczna przenoska obok jazów elektrowni po lewej stronie. Nurt bystry, liczne zwalone drzewa aż do Wieńca. We wsi XIX-wieczny pałac i park, niegdyś własność barona Leopolda Kronenberga, bankiera i finansisty oraz murowany kościół z XIX w.
Dalej Machnacz - przed mostem po prawej łąka, idealne miejsce na nocleg. Warto wybrać się do odległego o 2 km uzdrowiska Wieniec-Zdrój, aby w otwartej codziennie w godz. 8-18 pijalni pokrzepić się wodą o dużych walorach leczniczych.
Rzeka meandruje, płynąc przez kompleks leśny, stąd liczne pnie w korycie. W Mazurach resztki drewnianego mostu. Za lasem po lewo leśniczówka Poraza. Od betonowego mostu w Rudzie zaczynają się działki rekreacyjne. Nurt bystry pod wiszącymi gałęziami wikliny, brzegi zaś zamieniły się w... śmietniki.
Przed nami Włocławek most drogowy, kolejowy i ponownie drogowy. Jesteśmy w parku, gdzie brzegi rzeki co jakiś czas łączą betonowe mostki. Widok monumentalnej XV-wiecznej katedry stojącej po prawej stronie zapiera dech w piersi. Tu kończymy nasz spływ, choć do ujścia na 679. kilometrze Wisły jest jeszcze kilkaset metrów. Dalszą drogę uniemożliwiają dwa sztuczne progi.
Autor: Jerzy Chudzyński
Źródło: Gazeta Turystyka 28.04.2008